poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 29


[Laura]
Siedziałam sobie w kuchni i obmyślałam plan jak mam zeswatać Antoninę za godzinę mam pierwszą lekcje opanowania z Bartmanem więc muszę już wcielić w życie plan.
Przygotowałam ulubione naleśniki Antka wiecie żeby jedząc je mogła wysłuchać komplementów na temat Wieśniaka ... nie wiem jakie będę mówiła i jak je będę mówiła, ale muszę się postarać. Akurat kiedy nalewałam kawę do kuchni weszła Antonina o dziwo już ubrana.
- Cześć piękna a więc śniadanko czeka - Zaczynam i drżącymi rękami stawiam kubek z kawą na stole.
- Chora jesteś ? - dotyka ręką mojego czoła- nie no, gorączki nie masz
- Nie postanowiłam się zmienić wiesz być miła, kochana, uprzejma a więc siadaj i jedz - Odsunęłam jej krzesło.
- Ty i bycie miłą.. – wybucha śmiechem- no ale dobrze, nie będę ci psuła zabawy – zabiera się za jedzenie
- Tsa a ty wiesz, że Zbyszek nawet niczego sobie jest - Zaczynam i staję do niej tyłem żeby nie widziała mojego obrzydzenia na twarzy.
- W jakim sensie niczego sobie ? - pyta zdziwiona
- No wiesz przystojny szarmancki - Odwracam się do niej przodem a przed oczami mam mojego chłopaka - No i ten uśmiech, piękne oczy - Opowiadam jakbym mówiła o Michale.
- Ty poważnie jesteś chora.. No trzeba iść do lekarza bo to jest poważne.. - mówi przerażona
- Ty serio nie myślałaś o nim, że może coś więcej ?
- Ale, że niby co ? Ja i on ? - wybucha śmiechem
- No serio byście do siebie pasowali ty ładna wysoka brunetka on przystojny dobrze zbudowany i ten kaloryfer - Jęczę i sama się boje bo zaczęłam o nim myśleć w ten sposób
- Nie wiem o co ci chodzi, ale nigdy nie będę ze Zbyszkiem- wstaje od stołu i wchodzi do swojego pokoju
- NIGDY NIE MÓW NIGDY ! - Krzyczę i przerażona myślą, że zaraz się spóźnię szybko się ubieram - Antek biegnę do zibiego do zobaczenia ! - Wołam na do widzenia i uciekam. Kiedy dotarłam na miejsce spotkania lekko się zdziwiłam siatkarze jastrzębia siedzieli patrzyli się na mnie jak na kretynkę a Bartman miał chyba z dziesięć puszek farby.
- O Laura jesteś już ! Jak idą nasze sprawy z Antosią? - mówi na głos.. no cóż.. mogłam się domyślić, że wtajemniczył w to chłopaków
- Dobrze cudownie, idealnie już prawię cię kocha ... po chuj ci te farby !? - Krzyczę , to nie normalne na sali sportowej obłożonej folią malarską ten kretyn stoi z farbami.
- Kocha mnie ?! - mówiąc to oczy mu błyszczą.. - dobra to ty teraz ustań tutaj, zamknij oczy i przygotuj się .. pamiętaj nie wolno ci przeklnąć cokolwiek by się nie działo !
- O nie kurwa ja się na to nie piszę ! - Krzyczę domyślając się co on zamierza .
- Albo to, albo zrywam umowę.. - mówi z uśmiechem na ustach
- Kurwa .. to daj mi chociaż okryć włosy ! - Krzyczę wywołując śmiech u siatkarzy - Wiecie jak trudno zmywa się farbę !?
- A skąd wiesz, że ja cię obleje tą farbą ? - pyta - trochę zaufania
- Nie ufałam ci , nie ufam ci i kurwa za nic nie będę ci ufać - Ściągam płaszcz, staje w wyznaczonym miejscu i biorę głęboki oddech - Nienawidzę cię Bartman - Warczę widząc jak otwiera farbę.
- Zobaczymy, czy będziesz tak wyklinać za chwilkę - śmieje się i oblewa mnie farbą ! - możesz sobie wybrać kolor.. czerwona, zielona, niebieska ? a może czarna ?
- Żadną ! - Krzyczę ale pomimo tego on oblewa mnie każdą z farb a jego kochani koledzy nagrywają całe zajście. Cała upaćkana w farbach podchodzę do Zbyszka - Myliłam się bardzo cię lubię - Mruczę i przytulam się do niego odbijając farbę na jego białej koszulce.
- Jesteś wredna !! - wrzeszczy - moja nowa koszulka !
- ja wredna !? To ty mnie chuju farbą oblałeś !
- Ehm.. wiesz.. tak jakby miałem uczyć cię opanowania, no ale..
- A kij ci w oko ! Za chuja cię nie zeswatam z Antkiem ! Pierdole łaskę mi robi ! - wkurzona wychodzę z hali i wpadam na Kubiaka - Co się gapisz !? .. znaczy cześć kochanie - No tak nie ma to jak ja ujebana od farby.
- Laura co ci się stało?! Zatrudniłaś się do remontowania hali ? - pyta zdziwiony
- Gorzej kurwa Bartman bawi się w malarza - Warczę
- Mogłem się domyślić, że ten debil znów wpadł na jakiś szalony pomysł.. ehh- wzdycha
- Debil to mało powiedziane .. poprosiłam go o przysługę mam za swoje - Wzruszam ramionami
- No to rzeczywiście.. wiesz Bartmana nie prosi się o nic.. masz za swoje kochanie - całuje mnie w czoło
- Ta liczyłam na to , że mi pomoże .. Robisz coś czy pójdziesz ze mną i pomożesz mi się wyszorować ? - Pytam przygryzając wargę równocześnie łapiąc go za ręce .. no wiecie jakoś go pobudzić trzeba
- Chciałbym, na prawdę chciałbym ale mam trening - mówi smutnym głosem
- Nie prawda nie masz jest odwołany bo Zbyszek obwinął salę folią malarską .. więc jak będzie ? - Pytam z nadzieją w głosie
- No skoro tak to chyba nie mam wyjścia - śmieje się
- A widzisz .. to idziemy - Uśmiecham się i razem z moim księciem udaje się do mieszkania w którym jak zwykle nikogo nie ma .. jakoś mi to nie przeszkadza .

ANTONINA
Nie wiem co Laura kmini z tym Zbyszkiem ale nie podoba mi się to.. Nigdy z własnej woli nie wychwalałaby go.. W sumie, wolałam w to nie wnikać bo znając Bartmana to coś knuje. Usiadłam na swoim łóżku i chyba pierwszy raz od dłuższego czasu nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Laura gdzieś poszła, w domu tak cicho i nudno, więc zabrałam się za pożądki. Przebrałam sie w jakiś luźny dres, związałam włosy, włączyłam głośno muzykę i zabrałam się za sprzątanie.
Nagle rozległo się walenie do drzwi przekonana, że to Łomacz dalej tańcząc otwieram drzwi .. niestety to nie jest Łomacz . 
- Mogłabyś wyłączyć muzykę !? - Krzyczy starsza pani która mieszka pod nami
- Bardzo panią przepraszam za te hałasy - mówię zaszokowana
- Wiesz mi to nie robi młoda jesteś, ale wnuk kilku miesięczny u mnie jest i dopiero zasnął więc byłabym bardzo wdzięczna - Dodaje już o wiele spokojniej
- Ołł no to rzeczywiście przegięłam. Przepraszam jeszcze raz. Mam nadzieję, że maluszek się nie obudził - uśmiecham się
- Ja też mam nadzieje ... szczęść boże - Kiwa mi ręką i schodzi po schodach do swojego mieszkania
Ściszyłam głośno grającą muzykę, a do drzwi znów rozległo się głośne pukanie. Tym razem to musi być Grzesiek - pomyślałam i w podskokach pobiegłam do drzwi. Byłam tak szczęśliwa, że zanim dobiegłam do drzwi zdążyłam przewrócić się w przedpokoju i rozbić kolano.
Po kilku minutach dopiero otworzyłam drzwi i tym razem się nie pomyliłam był do Grzesiu. 
- Jezu dziecko coś ty sobie zrobiła - Mówi na przywitanie schylając się do mojego uszkodzonego kolana.
- Nie pytaj o nic tylko pomóż mi wstać ! - mówię zapłakana - jezu jak to boli !
- ćssii kochanie - szepcze biorąc mnie na ręce. Kładzie mnie na kanapie po czym dokładnie ogląda je i stwierdza, że tylko porządnie je zbiłam - Nie ruszaj nogą przyniosę lodu .. powinno pomóc - Mówi opanowanym głosem udając się do kuchni
- Kocham cię Łomacz .. - mówię nieświadoma wagi moich słów
- ... Ja wiem .. Ja ciebie też - Odpowiada i przykłada mi lód do kolana - Wiem, że tak nie myślisz - Dodaje po chwili 
- Skoro tak mówię to chyba jednak tak myślę.. - mówię zakłopotana
- Ostatnio to krzyczałaś na mnie, że mnie nienawidzisz kochanie - Ze śmiechem całuje mnie w policzek i dalej chłodzi moje zbite kolano
- Wiesz Grzesiek.. może teraz jest pora na tą rozmowę.. - wzdycham - nie umiem rozmawiać na takie tematy, ale kiedyś trzeba zacząć.. co jest właściwie między nami ?
- Nie lubie tych rozmów - Wzdycha i patrzy się na mnie - Nie mam pojęcia .. ale wiem, że cię kocham ..
- Kochasz mnie? - pytam zdziwiona - ale kochasz mnie jak siostrę, jak przyjaciółkę, czy jak kogoś więcej ?
- Jak kogoś więcej .. Jak siostrę to cię nigdy nie kochałem był moment jak przyjaciółkę ale od dobrego miesiąca kocham cię jak .. no jak kogoś wiecej - Spuszcza głowę i mówiąc skubie woreczek w którym przyniósł lód
- Ejj - łapię go za podbródek - dla mnie też nie jesteś obojętny.. ale to nie będzie już takie proste.. ty lada moment wyjeżdżasz do Gdańska, a ja..
- Ta wiem ... Dlatego chciałem wiesz nic nie mówić
- Nie można tlumić w sobie uczuć Grzesiek.. teraz oboje to wiemy i zawsze możemy coś zrobić, tak ? Zawsze mogę zrezygnować z pracy w Bełchatowie - mówiąc to gryzę się w język - kurdę.. nic nie powiedziałam !
- Nie masz prawa nie zrezygnujesz z niej ! .. To za duża szansa dla ciebie
- Duża szansa dla mnie, ale to zniszczy wszystko.. proszę cię tylko, żebyś nie mówił nikomu o tym, że tam wyjeżdżam, okej ? Nie chcę żeby Laura wiedziała.. - wzdycham
- Tsa spoko .. muszę iść - Całuje mnie w czoło i smutny wychodzi z mieszkania pozostawiając mnie samą z obolałym kolanem

- Świetnie.. wszyscy mnie najlepiej zostawcie samą - mówie sama do siebie i kładę się na kanapie

____________
Po wielu namowach z waszej strony i moim załamaniu , że muszę porzucić tego bloga ogłaszam wielki COME BACK ! .
Wczoraj pogodziłam się z Anią dogadałyśmy się i uzgodniłyśmy kilka spraw więc blog będzie dalej prowadzony i mam nadzieje, że wybaczycie nam to całe zamieszanie ! .
Ania bardzo , ale to bardzo was przeprasza a no i każde przekazać że was kocha.
Tak ja też was kocham ! Jesteście najlepsze czytelniczki na świecie ! ;) . Hehe bawie się w Grozera ; ) . No to co ? Hey opa i do przodu ; d . Nowy rozdział dodamy nie wiem kiedy aktualnie go piszemy ; d . Więc zobaczymy .

JESZCZE RAZ WIELKIE DZIĘKI !! . KOCHAMY WAS !
Pozdrowienia Wredota und Firmament6